Aktualizacja

Dawno nie pisałam na blogu, może z powodu wyjątkowego nieurodzaju w kinie... W drugiej połowie 2013 roku odwiedziłam kino tylko 5 razy, aby obejrzeć: "Stokera", "Układ zamknięty", "Blue Jasmine", "You're next" i "Wałęsę".

Uzupełniłam sobie filmografię Evy Green o "Arsene Lupin", "Królestwo niebieskie", "Franklyn", "Womb" i "Dark Shadows". Zwlekam z seansem "Marzycieli". Resztę widziałam.

Oprócz tego szukałam filmów niezależnych. Aby obejrzeć "La robe du soir" przetrząsnęłam cały internet, i w końcu trafiłam na jakąś wersję z rosyjskim lektorem. Śmieszne, oglądałam francuski film z rosyjskim lektorem i angielskimi napisami. Czasem nie ma się takiego szczęścia.

Z filmów widzianych w roku 2013 największe wrażenie zrobiły na mnie "Melancholia" i "Womb". Są przerażająco tragiczne i depresyjne, idealnie komponują się z moim nastrojem. Cokolwiek by się ze mną działo, nie mogę sobie odpuścić takiego seansu. Obecnie tragizm jest dla mnie pięknem. Na razie nic tego nie zmieni.

Liczę, że 2014 rok będzie dla mnie łaskawszy, a dystrybutorzy filmowi wreszcie wypromują coś pożytecznego dla ludzkości i świata.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

5. Premiery kinowe w czerwcu 2012 r.

"Gwiazda Szeptów" ("Hiso hiso boshi") - recenzja

Premiery kinowe w czerwcu 2017 r.