4. Jak kształtował się mój gust filmowy?

Witam!

Niestety, obowiązki gimnazjalne pozbawiają mnie weny, dlatego rzadko publikuję posty. Nareszcie przeznaczę notkę na opisanie Wam mojego gustu filmowego. Przyznam, że dość często ulegał zmianie.

Po pierwsze nie dzielę gustu na "dobry" i "zły". Każdy, kto bardziej interesuje się filmem, ma prawo lubić takie dzieło, które zrobi na nim pozytywne wrażenie. Zresztą, trzeba zdobyć pewną wiedzę, aby mówić o własnym guście.

Pamiętam, że w trzeciej klasie szkoły podstawowej bardziej zaczęłam zwracać uwagę na kino katastroficzne. Wtedy nawet gnioty z marnymi efektami powodowały, że trzęsłam się ze strachu. Do dziś pamiętam sceny z "Płonącego wieżowca". Rok później zaliczyłam moje pierwsze horrory - najpierw "Nawiedzonego" (dzisiaj jednak nie zaliczyłabym do tej kategorii), potem "Laleczkę Chucky 2" - półroczna trauma. Miłość do dreszczowców powróciła dopiero w szóstej klasie. Równocześnie rozpoczął się proces uodporniania na wszelkie bodźce strachu z filmów grozy. Ostatnio tylko "1408" wzbudziło we mnie pożądane przez reżysera emocje. Przestałam się bać horrorów, dlatego przerzuciłam się na dramaty. Za arcydzieła gatunku uznaję "Skazanych na Shawshank" oraz "Cracks". Bardzo spodobały mi się wątki dramatyczne w "Sztucznej inteligencji" i "Incepcji".

Tak wyglądała historia stopniowego odkrywania moich ulubionych gatunków. Między innymi to określa nasz gust filmowy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Gwiazda Szeptów" ("Hiso hiso boshi") - recenzja

Międzynarodowy Festiwal Filmowy "Transatlantyk" cz. I

Premiery kinowe w czerwcu 2017 r.