Żegnamy rok 2016!
Długo się zastanawiałam, czy takie podsumowanie dojdzie do skutku...
Nie jestem w stanie nawet policzyć, ile razy w tym roku odwiedziłam kino - a byłam tam stałym gościem. Wiem na pewno, że doświadczyłam wielu niesamowitych seansów, jak zwykle trochę wzbogaciłam swoją wiedzę o świecie i przeżyłam niezapomniane chwile.
Oczywiście, nie omieszkałam kultywować swoich osobliwych przykazań kinomana.
A czym się one charakteryzują?
1. Krążeniem po sali, dopóki nie wybiorę idealnego miejsca (często jest na środku - chociaż czasem lepiej oglądać filmy pod kątem, szczególnie podczas festiwali - większe prawdopodobieństwo ujrzenia napisów).
2. Paniką, jeśli nie znajdę okularów w torbie.
3. Przychodzeniem pół godziny przed seansem "aby się mentalnie przygotować".
4. Siedzeniem do końca napisów (obsługa nigdy nie może zrozumieć, że te nazwiska mnie naprawdę interesują).
Oczywiście poza tym zaliczyłam kilka festiwali filmowych:
1. Docs Against Gravity - z genialnym "W stanie zawieszenia" ("In Limbo") - to było moje dokumentalne odkrycie roku - niesamowity film, który rzeczywiście przenosi widza w stan niebytu, do jakiejś nieokreślonej czasoprzestrzeni. A rzecz tyczy się - jak zwykle - pędu technologicznego, który prowadzi do dehumanizacji życia. Ludziom tak łatwo jest porzucać prostą codzienność na rzecz wirtualnych światów... W każdym razie warto przekonać się na własnej skórze, o czym wspomniany film traktuje.
2. Bardzo uboga była Wiosna Filmów w tym roku - byłam na tylko jednym pokazie, pt. "Co przynosi przyszłość". Dobra rola Isabelle Huppert, ale niestety poza tym zwykła obyczajówka.
3. Przeżyłam piękne chwile na Warszawskim Festiwalu Filmowym, Sputniku nad Polską i Pięciu Smakach... Tylu dyskusji z reżyserami jeszcze nigdy nie przeprowadziłam... Było cudownie!
Oby więcej takich cudownych wrażeń w 2017 roku!
Nie jestem w stanie nawet policzyć, ile razy w tym roku odwiedziłam kino - a byłam tam stałym gościem. Wiem na pewno, że doświadczyłam wielu niesamowitych seansów, jak zwykle trochę wzbogaciłam swoją wiedzę o świecie i przeżyłam niezapomniane chwile.
Oczywiście, nie omieszkałam kultywować swoich osobliwych przykazań kinomana.
A czym się one charakteryzują?
1. Krążeniem po sali, dopóki nie wybiorę idealnego miejsca (często jest na środku - chociaż czasem lepiej oglądać filmy pod kątem, szczególnie podczas festiwali - większe prawdopodobieństwo ujrzenia napisów).
2. Paniką, jeśli nie znajdę okularów w torbie.
3. Przychodzeniem pół godziny przed seansem "aby się mentalnie przygotować".
4. Siedzeniem do końca napisów (obsługa nigdy nie może zrozumieć, że te nazwiska mnie naprawdę interesują).
Oczywiście poza tym zaliczyłam kilka festiwali filmowych:
1. Docs Against Gravity - z genialnym "W stanie zawieszenia" ("In Limbo") - to było moje dokumentalne odkrycie roku - niesamowity film, który rzeczywiście przenosi widza w stan niebytu, do jakiejś nieokreślonej czasoprzestrzeni. A rzecz tyczy się - jak zwykle - pędu technologicznego, który prowadzi do dehumanizacji życia. Ludziom tak łatwo jest porzucać prostą codzienność na rzecz wirtualnych światów... W każdym razie warto przekonać się na własnej skórze, o czym wspomniany film traktuje.
2. Bardzo uboga była Wiosna Filmów w tym roku - byłam na tylko jednym pokazie, pt. "Co przynosi przyszłość". Dobra rola Isabelle Huppert, ale niestety poza tym zwykła obyczajówka.
3. Przeżyłam piękne chwile na Warszawskim Festiwalu Filmowym, Sputniku nad Polską i Pięciu Smakach... Tylu dyskusji z reżyserami jeszcze nigdy nie przeprowadziłam... Było cudownie!
Oby więcej takich cudownych wrażeń w 2017 roku!
Komentarze
Prześlij komentarz